środa, 25 kwietnia 2018

Psi weekend



Tak jakoś ostatnio się dzieje, że dużo tematów podciągamy pod psy i wcale nam to nie przeszkadza.
Zwariowaliśmy na ich punkcie? Być może, ale nam z tym dobrze.

Weekend był cały psi i planowany od dawna.
Sobota, cudowny dzień z letnią pogodą. O 7.00 wpakowaliśmy się wszyscy do samochodu. Psy po królewsku, pół samochodu ich.



Wyruszyliśmy do Wrocławia na spotkanie z innymi podopiecznymi Pomocy Chartom.
Zatrzymaliśmy się u Igi, która od wielu lat pomaga Pomocy Chartom, tworząc u siebie dom tymczasowym dla chudełków. Rękę do psów ma niesamowitą, działa z nimi cuda, wyprowadza na prostą nawet najcięższe przypadki. W tej chwili u Igi "stacjonują" dwa tymczasy Odyn i Tesla, która moje serce skradła na dobre.

Odyn
Tesla

Na spacerze, jeśli dobrze udało mi się policzyć było 17 psów, z czego większość to adopciaki, które Pomoc Chartom wyciągała z okropnych miejsc, a teraz żyją cudownie i są szczęśliwe.
Jak były psy to i byli ich ludzie. Z takimi można konie kraść. Po raz pierwszy wszystkich widzieliśmy na oczy, a przegadać moglibyśmy godziny.



 






Nasze dwa cuda niestety nie pobiegały zbyt wiele, bo baliśmy się ryzykować, zwierzyny było wokoło sporo, ale dystans - jaki pokonaliśmy i pogoda - jaka nam towarzyszyła, zrobiły swoje i psy w drodze powrotnej zapadły w sen.

To był cudny dzień, z pięknymi psami, sympatycznymi ludźmi. Z niektórymi osobami znajomości nie pójdą w zapomnienie. Mamy nadzieje, że trasa Poznań - Wrocław będzie częściej uczęszczana, tym bardziej, że pokonaliśmy ją w 2 godziny.

W niedzielę, drugiego dnia psiego weekendu, były dawno przeze mnie wyczekiwane targi Łapa Targ. Pojawiło się tam wielu wystawców, których produkty znam tylko z internetu. Chciałam wszystko dotknąć, zobaczyć na żywo i plan wykonałam.


Zakupów wielkich nie zrobiliśmy. Kupiliśmy przysmaki od Milorda i odebraliśmy obrożę od Modnej Kozy, którą wylicytowałam na bazarku dla podopiecznych Pomocy Chartom. Z Milorda psiaki dostały gryzaki wołowe i zwariowały na punkcie tych małych smoków. Dobrze, że wzięłam dużą pakę :)
Psów na Łapa Targ nie wzięliśmy. Od początku byliśmy tego pewni, mimo, że psy mają jak najbardziej wstęp na tę imprezę. Nasze psy są za nerwowe w takich miejscach, z taką ilością innych psów, na tak małej powierzchni. Psów na Łapie było bardzo dużo, niektóre dawały sobie z tym świetnie radę, jakby były stworzone do takich imprez, ale niestety było dużo psów wystraszonych i zdenerwowanych, my właśnie tego chcieliśmy uniknąć.


Specjalne pozdrowienia dla Julka i jego madki Agnieszki, których przy okazji Łapy udało się poznać, na szybko i na krótko się spotkaliśmy, ale od czegoś trzeba zacząć :) Julek spisał się na medal, z tego co słyszałam :) nawet grzecznie przeleżał cały wykład.
 Więcej takich weekendów poproszę.

Zdjęcia jak zawsze Zuzanna Słaby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz